Choć na pustyni Wadi Musa turystów jest sporo, to jednak niewielu z nich dociera do Jabal Umm Ad Dami – najwyżej góry Jordanii.
Góra ta położona jest na południu pustyni Wadi Rum, tuż przy granicy z Arabią Saudyjską. Od wjazdu na pustynię to około 30 kilometrów, czyli około 2 godziny drogi jeepem. Na własną rękę raczej ciężko tam trafić i bardzo łatwo się zgubić – szlaki na pustyni nie są w żaden sposób oznakowane. Dlatego i tym razem postanowiliśmy zdać się na naszego przewodnika, który nie tylko zawiózł nas na miejsce, ale też poprowadził przez kilkaset pierwszych metrów szlaku i muszę przyznać, że bez niego ciężko byłoby nam wejść na właściwą ścieżkę.
Sama podróż już jest niezwykle ciekawa – w drodze do Jabal Umm Ad Dami przejeżdżaliśmy przez miejsca, których próżno szukać na trasie popularnych wycieczek po pustyni Wadi Rum. Na trasie właściwie nie spotkaliśmy nikogo – i tylko zastanawialiśmy się co by było gdyby zepsuł się nasz samochód? Zasięgu w telefonach brak, więc nie ma nawet jak wezwać pomocy…. Na szczęście obyło się bez problemów.
Wspinaczka na szczyt
Po dotarciu do podnóża góry, która właściwie nie była w żaden sposób oznakowana, ciężko było nam nawet stwierdzić, w który wierzchołek powinniśmy celować. Tu z pomocą przychodzą beduini – przewodnicy, którzy nie tylko wskażą drogę, ale też mogą towarzyszyć w drodze na szczyt. W czasie, gdy my byliśmy w Jordanii akurat panował ramadan, w trakcie którego muzułmanie nie mogą nie tylko spożywać posiłków, ale nawet pić żadnych napojów, w tym wody, od wschodu do zachodu słońca. Nie chcieliśmy w żaden sposób narażać naszego przewodnika na podjęcie takiego wysiłku w pełnym słońcu gdy ten nie miał możliwości wypicia nawet łyka wody i stwierdziliśmy, że sami damy sobie radę. Przewodnik pokierował nas tylko przez pierwszy, kluczowy odcinek, a później udał się na odpoczynek w cieniu skał.
Sama góra Jabal Umm Ad Dami nie jest zbyt wysoka (1854 m n.p.m.), a szlak nie jest trudny i spokojnie może sobie z nim poradzić nawet niezbyt wprawiony w wyprawy górskie turysta. W zasadzie nie jest to też wspinaczka, a raczej trekking. Tak jak wspomniałam szlak nie jest oznakowany, miejscami widać wydeptaną delikatnie ścieżkę – ale nie wszędzie, więc trzeba wiedzieć gdzie się kierować. Na szczycie Jabal Umm Ad Dami powiewa flaga Jordanii, nie jest ona jednak widoczna ze szlaku. W podejściu przeszkadzać na pewno może mocne słońce (koniecznie trzeba zabrać ze sobą dużo wody) i osuwające się kamienie. Wejście na górę nie powinno zająć więcej niż 2 godziny, a razem z zejściem można się nawet spokojnie uwinąć łącznie w 3 godziny.
Szczyt Jabal Umm Ad Dami przykryty jest warstwą dużych kamieni, dlatego trzeba zachować szczególną ostrożność (przydadzą się dobre buty trekkingowe). Z góry rozciąga się widok na pustynię wokoło – z jednej strony jordańską z drugiej saudyjską. Ponoć zdarzały się przypadki, że turyści schodząc innym szlakiem lądowali w Arabii Saudyjskiej… W dobrą pogodę ze szczytu widać nawet zarys Morza Czerwonego – nam jednak nie udało się go dojrzeć.
Ukryte skarby pustyni
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na lunch w cieniu skał, a nasz przewodnik na przenośnej kuchence ugotował nam przepyszną zupę z pomidorów i innych warzyw. Po drodze zatrzymaliśmy się też przy dwóch studniach, dzięki czemu mogliśmy odświeżyć się zimną wodą. W studniach tych zbierana była deszczówka, a z wody korzystali zarówno beduini jak i zwierzęta.
Zatrzymaliśmy się też przy “małym” łuku skalnym, który na zdjęciach prezentował się znacznie lepiej niż słynny Um Fruth Rock Bridge.
Dodaj komentarz