Pustynia Wadi Rum jest jedną z najpiękniejszych na świecie. Słynąca z czerwonego piasku i niezwykłych formacji skalnych zachwyciła wielu reżyserów, którzy wykorzystali jej scenerię do nakręcenia swoich filmów. Wadi Rum posłużyła jako scenografia do filmów Lawrence z Arabii, Czerwona Planeta, Łotr 1 – Gwiezdne Wojny czy słynnego Marsjanina. Również dzięki temu jest tak chętnie odwiedzana przez turystów.
Jak zorganizować wyjazd na pustynię?
Po pustyni Wadi Rum nie da się poruszać inaczej niż jeepem z napędem na cztery koła. Można spróbować samemu wypożyczyć taki samochód, ale w tym przypadku nawigowanie po pustyni może nam sprawić nie lada trudności. Najlepszym rozwiązaniem jest wynajęcie auta z kierowcą. Można to zrobić wcześniej, przez internet lub na miejscu, w Wadi Rum Village.
Gdy już dojedziemy do Wadi Rum Village, na miejscu można zostawić samochód na darmowym parkingu. Niedaleko niego kręcą się beduini, którzy oferują wycieczki jeepem, a jeśli chcemy to również noclegi w obozach na pustyni. Standardy takich obozów zazwyczaj są podobne, ale jeśli oczekujemy większych luksusów, to jednak lepiej pobyt zarezerwować wcześniej. W cenie wycieczki zazwyczaj wliczone są też posiłki i napoje.
Ponieważ podróżowaliśmy we czwórkę, nie musieliśmy dołączać się do żadnej grupy. Zdecydowaliśmy się na opcję 2 dni i 2 nocy na pustyni i łącznie ze wszystkim kosztowało nas to 90 JOD od osoby (jeep z przewodnikiem do naszej dyspozycji, posiłki i noclegi). Pierwszego dnia chcieliśmy zwiedzić najciekawsze miejsca na pustyni Wadi Rum, a drugiego dnia wejść na najwyższą górę Jordanii – Jabal Umm Ad Dami.
Co zobaczyć na pustyni Wadi Rum
Większość operatorów oferuje te same trasy i ciężko jest negocjować. My wybraliśmy miejsca, do których chcieliśmy się udać i przedstawiliśmy je potencjalnym przewodnikom przy negocjacji ceny. Żaden z nich nie kwestionował naszego planu dopóki nie przyszło do jego realizacji. Już w trakcie zwiedzania okazało się, że nasz przewodnik nie może zawieźć nas na Burdah Bridge, mimo że wcześniej zgodził się na nasz plan. Początkowo tłumaczył to zbyt dużą odległością, później stwierdził, że nie jest to jego “rejon” i nie może tam nas zawieźć. Byliśmy nieco źli, bo nie powiedział nam tego od razu. Nie pomogły jednak ani prośby ani groźby, musieliśmy się dostosować. Finalnie podczas zwiedzania Wadi Rum zobaczyliśmy:
Lawrence Spring
Lawrence Spring, czyli źródełko nazwane na cześć postaci kultowej: Lawrence’a z Arabii – brytyjskiego archeologa, podróżnika, wojskowego, pisarza i dyplomaty. Znajduje się ono w pobliżu Wadi Rum Village i jest w zasadzie pierwszym przystankiem na trasie większości wycieczek. Rzeczone źródełko to malutka sadzawka zlokalizowana na wzgórzu, u którego stóp znajduje się wodopój. W pobliżu źródełka unosi się bardzo przyjemny zapach dziko rosnących krzewów mięty. Miejsce może nie jest bardzo ciekawe, ale z góry rozpościera się ładny widok na pustynię.


Al Hasany Dunes
Wydmy Al Hasany należą do najładniejszych na całej pustyni Wadi Rum. Przede wszystkim dlatego, że piasek tutaj ma piękny czerwony kolor. Dzięki temu krajobraz przypomina ten marsjański – i to właśnie pustynia Wadi Rum zainspirowała scenografów słynnego “Marsjanina” z Mattem Damonem w roli głównej! Piękny pomarańczowo-czerwonawy piasek przyciąga też amatorów sportów – na miejscu widzieliśmy Amerykanina, który przyjechał tu z deską snowboardową, na której próbował zjechać z wydmy, chociaż trochę mu to nie wychodziło… 😉


Khazali Siq
Wąwóz Khazali to zdecydowanie jedno z ładniejszych miejsc na pustyni Wadi Rum. Bez problemów można jednak wejść tylko około 150 metrów wgłąb wąwozu. Później naszym oczom ukazała się stroma ściana, na którą pewnie i można było spróbować się wspiąć (przydałyby się liny), ale gdyby próba się nie udała śmiałek wpadłby do znajdującej się u stóp ściany dziury, zalanej brudną wodą (ciężko było stwierdzić jej głębokość), w której pływało pełno obrzydliwych owadów…
Na ścianach wąwozu zauważyć można różne inskrypcje Nabatejczyków – ludu, który zamieszkiwał pustynię nawet kilka tysięcy lat temu.


Mushroom Rock
Mushroom Rock to formacja skalna, która jak sama nazwa wskazuje swoim kształtem przypomina grzyb. W pobliżu Mushroom Rock warto zatrzymać się na dłużej, bo w okolicy jest kilka naprawdę fajnych miejsc.




Barrah Canyon
Kolejnym miejscem na naszej liście był kanion Barrah. Chociaż jest to teoretycznie jeden z najczęściej odwiedzanych kanionów w Wadi Rum, nie spotkaliśmy tam nikogo. Cały kanion ma ok. 5 km długości. Nasz kierowca – -przewodnik zawiózł nas na miejsce, wysadził nas i odjechał, mówiąc, że będzie czekał po drugiej stronie. Przejście kanionu zajęło nam nieco ponad godzinę, wśród ciekawej scenerii wysokich i stromych ścian kanionu.



Lawrence’s House
Dom Lawrence’a to właściwie pozostałości kilku ścian z budynku, w którym według legendy podczas wojny przebywał wspomniany już Lawrence. Choć sam budynek nie jest zbyt atrakcyjny, to jednak warto odwiedzić to miejsce, gdyż ponad nim wznosi się wzgórze, z którego podziwiać można krajobraz pustyni.



Um Fruth Rock Bridge
Skalny most “Um Fruth” to jedno z najpopularniejszych miejsc w Wadi Rum, a tym samym jedno z najbardziej zatłoczonych. Żeby się na niego wspiąć i zrobić sobie miejsce na szczycie trzeba wręcz ustawić się w długiej kolejce. I choć amatorów Instagramowych zdjęć nie brakuje, to jednak ciężko jest zrobić dobre zdjęcie tak, aby uchwycić i skalny most i stojącego na nim “modela”. Niemniej jednak postawienie stopy na szczycie postu daje pewną satysfakcję ;~)

Zachód słońca na pustyni
Na koniec naszej wycieczki zatrzymaliśmy się w pobliżu kolejnej ciekawej formacji skalnej, nazywanej “Chicken Rock”, aby podziwiać zachód słońca.



Noc w obozie na pustyni Wadi Rum
Na nocleg udaliśmy się do obozu na pustyni. Chociaż w Wadi Rum wciąż mieszkają “prawdziwi” beduini, to jednak obozy budowane są głównie z myślą o turytach. Nasz obóz składał się z kilku namiotów sypialnych, dużego namiotu, który pełnił funkcję jadalni oraz budynku, w którym znajdowała się łazienka. Łazienka (koedukacyjna!) z kilkoma toaletami i kabinami prysznicowymi może nie była luksusowa, ale nie było też na co narzekać.
Namioty sypialne wyposażone były właściwie tylko w łóżko, chociaż szczerze mówiąc niczego więcej nie było potrzeba. Kolacja podawana była po zachodzie słońca w głównym namiocie. Składała się z kilku dań, podawanych w formie bufetu, a także pysznej miętowej herbaty. Na “deser” zaserwowano shishę – tradycyjną fajkę wodną. Po kolacji oczekiwaliśmy w zasadzie jakichś beduińskich opowieści przy ognisku, jednak jak się okazało nasi gospodarze nie byli zbyt rozmowni. No cóż, to co dla nas było niezwykłym przeżyciem dla nich było codziennością. A codzienne odpowiadanie na te same pytania turystów musi być pewnie męczące.
Po kolacji, ciepło ubrani (noce na pustyni nawet w lecie potrafią być zimne) odeszliśmy kawałek od obozu, aby podziwiać gwiazdy. Z dala od świateł miejskich widok naprawdę robił wrażenie!







Dodaj komentarz