W kwietniu na Słowenii mieliśmy już przyjemność doświadczyć deszczowego przedwiośnia w Lublanie, słonecznej wiosny w pełnym rozkwicie w Piranie, a teraz dane nam było przekonać się czym jest zima w Alpach Julijskich. Wielkanoc chcieliśmy spędzić nad jednym z dwóch słynnych słoweńskich jezior – Bled lub Bohinj, niestety wszelkie hotele i pensjonaty w rozsądnych cenach były juz wyprzedane. Postanowiliśmy więc zanocować w domkach w samym sercu Triglavskiego Parku Narodowego.
Goreljek
Na jakiejś słoweńskiej stronie udało nam się znaleźć domki w miejscowości Goreljek, znajdującej się na wysokości ok. 1250 metrów nad poziomem morza. Chociaż “miejscowość” to za dużo powiedziane, bardziej odpowiednim określeniem byłby “przysiółek” lub “osada”- według Wikipedii Goreljek ma ok. 10 mieszkańców (!), ale znajduje się tu kilka domków wakacyjnych, o tej porze roku zazwyczaj już pustych (jest już po sezonie zimowym, a jeszcze przed sezonem letnim). Nasz dom miał już pewnie kilkadziesiąt lat, co czuć było w środku (dosłownie) i wyglądał jakby od dawna nie był używany. Położony w lesie i przykryty grubą warstwą śniegu, stylem przypominał trochę zabudowę z Zakopanego. A co najbardziej zapadło nam w pamięć to drewniane rynny! Przed domkiem przywitał nas “ranger” z Parku Narodowego, który wręczył nam klucze, nakazał segregować śmieci i oszczędzać wodę i życzył nam miłego pobytu. I to by było na tyle, jeśli chodzi o ludzi, których spotkaliśmy w okolicy przez następne 3 dni… Ale muszę uprzedzić: zimą działają tu wyciągi narciarskie, a latem zapewne też jest sporo turystów – po prostu idealnie wstrzeliliśmy się w ten “martwy czas” międzysezonowy, kiedy naprawdę ciężko tu o żywą duszę. Dojazd do Goreljek nie jest łatwy – prowadzi dziurawą drogą dosyć stromymi serpentynami (zimą nie obejdzie się bez łańcuchów), a jeśli zapomni się wcześniej zrobić zakupy, to do najbliższego sklepu trzeba zjechać praktycznie do doliny, czyli w tę i z powrotem jakaś godzina jazdy. Ma to oczywiście swój urok, ale bywa też męczące.
Triglavski Park Narodowy
Żeby zimą chodzić po słoweńskich Alpach, trzeba już być bardziej doświadczonym wspinaczem i mieć odpowiedni sprzęt. Za to każdy turysta może je podziwiać z daleka, bo widoki są naprawdę piękne. Największym i najsłynniejszym szczytem Alp Julijskich jest Triglav, od którego park wziął swoją nazwę. 2864-metrowy szczyt to symbol Słowenii i ponoć przynajmniej raz w życiu każdy Słoweniec musi się na niego wspiąć. O tym, jak ważna do dla Słoweńców góra świadczy fakt, że znajduje się na fladze Słowenii.
Triglavski Park Narodowy to jedyny w Słowenii, ale jeden z największych w Europie parków narodowych. Zajmuje powierzchnię około 880 kilometrów kwadratowych, czyli niemal 4% powierzchni kraju! Na tak obszernym terenie znajdziemy niemało atrakcji: oprócz górskich wędrówek jest tu też mnóstwo pieszych szlaków po bardziej płaskim terenie, wśród pięknych krajobrazów: jezior, rzek, wodospadów (np. Savica w pobliżu jeziora Bohinj), w parku znajduje się też wiele malowniczych wąwozów i przełęczy.
Okolice Triglavskiego Parku Narodowego to też piękne, górskie mini-miasteczka i już sam przejazd przez nie to nie lada atrakcja:
Jezioro Bohinj
Na terenie Parku Narodowego Triglav położone jest jezioro, o którym słyszy się nieczęsto, bowiem całą sławę skrada mu pobliskie jezioro Bled. I to niesłusznie, bo to właśnie Bohinjskoje jezioro wydaje się być piękniejsze, a na pewno jest bardziej dzikie i bardziej nieokiełznane, a przez to i bardziej pociągające. Otoczone przez szczyty Alp Julijskich, nieugładzone, niezadeptane, niezaśmiecone – bardzo mało infrastruktury turystycznej, nie ma budek z lodami, barów z zapiekankami czy hot dogami i całego tego syfu wokoło. Jest tylko jezioro i przyroda, i jedyne co możesz robić to siąść i podziwiać, albo przespacerować się wokół jeziora – trasa ma ok 13 kilometrów i w zależności od tempa można ją przejść w ok. 3 godziny, po drodze poświęcając czas na zdjęcia i odpoczynek. Trasa nie jest trudna, chociaż pojawiają się na niej przeszkody np. w postaci zwalonych pni drzew, ale na pewno jest bardzo malownicza. Zresztą, popatrzcie sami:
Wprawdzie wczesną wiosną krajobrazy nie są tak zachwycające jak w lecie, gdy wszystko wokół się zieleni, a niebo ma piękny odcień niebieskiego, mimo wszystko jezioro i jego okolice robią niesamowite wrażenie.
Dodaj komentarz